Opis spektaklu
Pełna kontrastów - zarówno w obrazowaniu sprzecznych światów i namiętności, jak w swojej stylistycznej genezie jest muzyka Hoffmanna. Słychać w niej uwielbienie dla Mozarta - czasem twórcze, czasem poddańcze i naśladownicze - ale i estymę dla Schubertowskiej pieśni i protestanckiego chorału, Beethovenowskiej symfoniki i francuskich efektów rodem z grand opéra, melodyki włoskiego belcanta i wirtuozerii stylu brillant. Groźny śpiew Kühleborna przypomina chwilami Gluckowskie głosy wyroczni, a chwilami zbliża się zaś do głosu Mozartowskiego Komandora z Don Giovanniego. Nabożny śpiew Heilmanna raz kojarzy się z protestanckimi chorałami, raz z ariami Sarastra z Czarodziejskiego fletu. Romans Rybaka czy duety Undyny i Berthaldy to ludowe niemal pieśni zwrotkowe, a aria Berthaldy z III aktu przywodzi na myśl bohaterską arię Leonory z Beethovenowskiego Fidelia. Nawet jednak jeśli mistrz słowa nie zawsze czuje się w świecie dźwięków sobą, odwołuje się zawsze do najlepszych wzorców, a zdolność artystycznej mimikry jest u niego niezwykła.
Obok tych imitacji, echa starannego muzycznego wykształcenia Hoffmanna, są jednak w Ondynie elementy niemal nowatorskie. Uwertura zawiera najważniejsze motywy muzyczne całej opery, wśród których szczególnie silnie eksponowany w przebiegu dzieła jest groźnie brzmiący pierwszy motyw allegra. Konsekwencja w operowaniu motywami przypominającymi jest u Hoffmanna niezwykła i przyczynia się do spójności opery. W tym względzie Weberowski Wolny strzelec - sztandar operowego romantyzmu - niemal ustępuje Ondynie miejsca. Również muzyczne obrazowanie tajemniczych wodnych odmętów jest w Ondynie charakterystyczne, naznaczone specyficzną instrumentacją. Ulotne obrazy i nastroje raz zapowiadają igraszki elfów z Mendelssohnowskiego Snu nocy letniej, raz poetycki początek uwertury do Rossiniowskiego Wilhelma Tella. Te antycypacje świadczą o niezwykłej intuicji i wrażliwości twórcy: nie tylko najlepszego literata wśród kompozytorów, ale może także najlepszego kompozytora wśród literatów...