Studentka obraża uczucia religijne?
2012-05-22 11:05:44 | PoznańCo może być prowokującego w plastikowych mydelniczkach, szczoteczkach, wałkach do włosów, linijkach i wielu innych tego typu przedmiotach? Jak się okazuje bardzo dużo, pod warunkiem że złożą się one na symbol narodowo–religijny. Najświętsza Panienka objawiła się mieszkańcom Poznania w samym Starym Rynku, ale pod zupełnie nową postacią. O nadprzyrodzonym zjawisku pisze tvn.24.
Studentka Uniwersytetu Artystycznego w Poznaniu wykonała figurę Matki Boskiej z przedmiotów codziennego użytku, w dodatku kiepskiej jakości, gdyż zrobionych w Chinach. Akcja jest swojego rodzaju preludium do Malta Festival, który w tym roku odbywać się będzie pod hasłem: "Akcje Azjatyckie".
Artystka nie zamierzała sprofanować Madonny, ale przyświecała jej bardzo szczytna idea przestrogi polskiego społeczeństwa przed napływem tandety z Chin, które wypierają narodowe produkty. Na pierwszy rzut oka pomysł może wydawać się oryginalny, ale studentka „Ameryki nie odkryła”, ani nawet Chin. Co może powiedzieć nam jej dzieło sztuki? W zasadzie nic, przecież media od wielu lat trąbią o problemie produktów „Made in China”, co parę miesięcy jest jakaś nowa afera z chińskimi farbkami czy zabawkami dla dzieci. Zresztą problem nie dotyczy tylko Polski, ale całego Starego Kontynentu. Czy trzeba do tego tracić czas na budowę instalacji z mydelniczek?
Wykorzystywanie symbolu religijnego również jest dość wyświechtanym chwytem, wystarczy spojrzeć na chłam sprzedawany podczas odpustów kościelnych i przy miejscach kultu. Raczej nikt nie ma wątpliwości, gdzie zostały wyprodukowane np. pojemniki na święconą wodę w kształcie Matki Boskiej z odkręcaną główką. Ma to nawet swój specyficzny urok i już samo za siebie mówi o tandecie w naszym społeczeństwie. Można by jeszcze poznańską figurę podciągnąć pod zjawisko kiczu w kulturze popularnej, nawet dobrze wpisywałaby się w jego sakralną odmianę, ale niestety w momencie dorobienia do niej ideologii, przestaje się już kwalifikować.
Matka Boska z mydelniczek zniknie 7 lipca i wszyscy zapomną o jej istnieniu, nie ma sensu emocjonować się niezbyt udanym dziełem jakiejś studentki. Robiąc aferę wokół czegoś co nie jest tego warte, można tylko dopomóc twórcy, a przecież nie chcemy takich artystów w kraju, w którym nad wszystkim czuwa Jezus w Świebodzinie.
HB/tvn24